Niezwykły pomnik pamięci aż trzech wojen. Miejsce kaźni dziesiątek tysięcy jeńców. Zbiorowa mogiła zakatowanych i zagłodzonych na śmierć. Potworny obóz zbrodniczej działalności, gdzie oprawcami byli Prusacy, Niemcy, a na końcu, niestety, również Polacy… Nieme świadectwo okrucieństwa wojny. Każdej wojny… To tu kaci stali się ofiarami, a ofiary – katami, choć ci najgorsi do końca uniknęli odpowiedzialności. To tu Niemcy wymordowali 40 tysięcy Rosjan i przetrzymywali sześć tysięcy powstańców warszawskich, w tym 650 dzieci. To tu, już po wojnie, polscy komuniści, odpowiedzialni za bestialski mord na grupie żołnierzy Armii Krajowej, katowali Niemców, Ślązaków i Polaków, torturując mężczyzn, a kobietom każąc gołymi rękami wykopywać zwłoki i z nimi współżyć… To tu Polska Rzeczpospolita Ludowa aż do 1989 roku ukrywała okrutną prawdę, a potem było już za późno, by ukarać oprawców. Kiedyś Lamsdorf. Dziś Łambinowice. Czy to możliwe, byście nie znali tego miejsca?
Obóz w Łambinowicach to nie dowód na zbrodnię danego narodu, jak chcieliby to widzieć Rosjanie, Polacy czy Niemcy, najchętniej przy tym fałszując historię wyłącznie na własną korzyść. To dowód na to, że człowiek nie uczy się na błędach. Raz stworzone miejsce cierpienia służyło tak wielu narodom do tego, by zabijać. To niepojęte, jakie demony budzi w nas wojna. A każda wojna jest zła, tak jak złe jest zabijanie. Czy w ofensywie, czy w odwecie. W czasach, gdy w Europie (w tym i w Polsce) odradza się ksenofobia, warto wspomnieć Łambinowice jako ostrzeżenie przed nienawiścią, która może pchnąć nas do odbierania godności, zdrowia i życia innym. I o tym jest mój materiał. Mam nadzieję, że choć w małym procencie przyczyni się do tego, byśmy uznali Łambinowice za miejsce pojednania i nadzieję na lepszą przyszłość, daleką od nazizmu, faszyzmu, komunizmu i wszelkich innych reżimów. (Marcin M. Drews)